Pierwsza z nich to wymianka z Janolą.W jej wyniku zostałam właścicielką samych wspaniałości:
kompletu biżuterii frywolitkowej
śnieżynki
oraz aniołka.
Ja przygotowałam dla Oli kosmetyczkę. A właściwie nawet dwie :)
A to dlatego, że haftując pierwszy haft pomyliłam się w liczeniu. Tak mnie to zdenerwowało, że zaczęłam haftować drugi - taki sam tylko na innej kanwie i inną muliną. Jak go skończyłam okazało się, ze pierwszy haft nie wymaga znowu takich strasznych poprawek i szybko udało mi się go dokończyć. A uszycie kosmetyczek to już "rach ciach" :)
Druga wymianka to wymianka z Amalią. Wspomniałam jej kiedyś, że marzy mi się posiadanie ozdobionego dekupażowo pudełka na klucze i że bardzo pobają mi się hafty richelieu. I patrzcie jakie wspaniałości wkrótce do mnie trafiły.
Pudełko w różyczki, które przeznaczyłam do przechowywania bieżących robótek, dwie bransoletki
oraz haftowana serwetka.
Na prezent ode mnie Amalia musiała nieco poczekać ale udało mi się na szczęście zdążyć przed Świętami.