czwartek, 28 stycznia 2010

ATC i jeszcze trochę o misiach

ATC zostało wysłane więc zdecydowałam się pokazać je publicznie. Już i tak nic nie zmienię. Tematem były WALENTYNKI. Właściwie od samego początku jak tylko się zapisałam na tę wymianę miałam wizję tego co przygotuję. Uległa ona pewnej modyfikacji w trakcie tworzenia ale zasadnicza część pozostała bez zmian.

Użyte materiały: szare płótno, filc i koralikiiiii (które uwielbiam). Bo miłość kiedy wkracza w nasze życie sprawia, ze nabiera ono kolorów. Z szarego i smutnego nagle staje się kolorowe.
Ze spraw technicznych. Niestety wykonanie tego ATC uświadomiło mi, że dano nie korzystałam z maszyny. To niestety widać na zdjęciach :(
No niby wymiar mniej więcej utrzymują ale krzywe jakieś wyszły. Mam nadzieję, ze osoby, do których trafią będą wyrozumiałe i wezmą pod uwagę, ze to mój pierwszy raz. Na przyszłość obiecuję poprawę :)






A przy okazji powstał jeszcze ... miś. Walentynkowy. Oczywiście dla synka. Chyba dojrzałam do tego żeby podzielić się tajemnicą powstawania misiów. Poza oczywistym powodem czyli takim, że bardzo mi się podobają.
Jakiś czas temu, kiedy pojawiło się u mnie zainteresowanie haftem krzyżykowym i byłam pełna entuzjazmu i myślałam, że mogę wszystko i ... zaczęłam haftować dal syna samochód. W przypływie euforii wzięłam pierwszy obrazek, który mi się spodobał bez przyglądania się rozpisce mulin. Kolorów było ze 35, mulina DMC. A obrazek wcale nie taki duży. Tak jakoś w trakcie haftowania zorientowałam się, że niektóre kolory są użyte dosłownie w kilkunastu lub max kilkudziesięciu krzyżykach. No więc zaczęłam kombinować z zamianą mulin DMC na Anchor lub Ariadnę. I to niestety okazało się największym błędem. Efekt jest taki, że mam obrazek wyhaftowany w ok. 75%, mulinami trzech firm, ale za każdym razem kiedy usiłuję go skończyć i postawię kilkadziesiąt krzyżyków tak strasznie sie denerwuję, że muszę go odłożyć i odstresować się przy czyś małym i prostym. I tak właśnie powstają misie. Tak wiec jeśli zobaczycie na moim blogu kolejnego misia będzie to znaczyło, że wykonałam kolejne podejście do skończenia samochodu :)))


I jeszcze na cukierki się zapisałam. Zestaw jest cudowny, jakby wprost dla mnie :)))
http://teczowechwile.blox.pl/2010/01/Candy-na-start.html